Restaurace Modrý Dveře

Czy ktoś jeszcze uważa, że Restauracja Modrý Dveře to taka… trochę przereklamowana miejscówka?
No dobra, wiem, to może być herezja w świecie smakoszy. Ale słuchajcie, poszedłem tam raz, skuszony tymi wszystkimi zachwytami w internecie. Nie powiem, wystrój mają fajny. Te niebieskie drzwi – faktycznie robią wrażenie. Idealne do zdjęcia na Instagrama, trzeba przyznać. Ale czy jedzenie jest warte tej całej otoczki?
Pierwsze Wrażenie
Wchodzę, elegancko, kelner uśmiechnięty. Menu – ambitne, nazwy dań brzmią jak poezja. Ale ceny… o matko! Myślałem, że zostawię tam wypłatę. No ale dobra, raz się żyje, zamówiłem to ich słynne… no właśnie, co ja tam zamówiłem? Coś z truflami? A może z foie gras? Pamiętam tylko, że brzmiało kosmicznie drogo.
"Unikalne" Doznania?
Czekałem. Czekałem i czekałem. W końcu przynieśli. Wyglądało to… ładnie. Mini porcja, elegancko ułożona. No ale smak? No, smak… No, jadłem. Nie powiem, że niedobre, ale żeby to był jakiś kulinarny orgazm, jak to opisywali w tych recenzjach? No, nie był. Może mam za mało wyrafinowane podniebienie? A może po prostu jestem przyzwyczajony do schabowego z ziemniaczkami i kapustą?
I wiecie co? Właśnie! Może problem tkwi w tym, że ja po prostu lubię normalne jedzenie? Bez tych wszystkich udziwnień, bez tych wszystkich sosów, które smakują jak… nie wiem, jak perfumy zmieszane z chemią. Ja chcę po prostu porządny obiad, taki, żeby mi brzuch był pełny i żeby mi się buzia uśmiechnęła. A nie żeby siedzieć nad talerzem, zastanawiać się, co autor miał na myśli i czy przypadkiem nie jem jakiegoś robaka.
Nie zrozumcie mnie źle, nie twierdzę, że Modrý Dveře to zła restauracja. Pewnie dla kogoś, kto kocha takie fine diningowe doznania, to raj na ziemi. Ale dla mnie, zwykłego Kowalskiego, to trochę przerost formy nad treścią. Trochę za dużo „łał”, a za mało „mniam”.
Może to tylko moje odczucie. Może po prostu nie rozumiem tej całej sztuki kulinarnej. Ale wiecie co? Wolę iść do jakiejś knajpki, gdzie podają pierogi ruskie albo placek po węgiersku. Tam przynajmniej wiem, czego się spodziewać i nie muszę się martwić, że mój obiad kosztuje tyle, co miesięczny czynsz za mieszkanie.
I żeby było jasne:
szanuję ludzi, którzy lubią Restaurację Modrý Dveře.Każdy ma swoje preferencje. Ale ja tam już raczej nie wrócę. Chyba, że ktoś mnie zaprosi i zapłaci rachunek. Wtedy się nie obrażę. Ale sam z własnej woli? No, nie wiem. Może kiedyś, jak wygram w lotto. Albo jak mi się znudzi schabowy.
A wy co myślicie? Też macie takie "niepopularne" opinie o popularnych miejscach?






