Pierwsza Strona Do Zeszytu Do Biologii

Pamiętacie to? Pierwsza strona do zeszytu do biologii. Ach, wspomnienia... Tylko, czy naprawdę wszystkie są takie miłe?
Sztuka czy obowiązek?
Była całą gamą możliwości. Rysunki mikroskopów, szkieletów, zielonych roślinek. Albo, w wersji leniwej, po prostu – nazwa przedmiotu, imię i nazwisko. I klasa. I rok szkolny. Koniec. Czy tylko ja uważałam, że to trochę... nudne?
Nie zrozumcie mnie źle. Doceniam talent artystyczny. Naprawdę! Ale spędzać całą lekcję rysując wymyślne liście, kiedy można było dowiedzieć się czegoś o fotosyntezie? Trochę mi tego szkoda było. Chyba, że ktoś rysował naprawdę fantastycznie! Wtedy byłam pełna podziwu, szczerze.
Moja (trochę) kontrowersyjna opinia
I tu się przyznam. Moja pierwsza strona w zeszycie do biologii? Zazwyczaj była... minimalistyczna. Powiedzmy to wprost: często jej w ogóle nie było.
Tak, wiem. Nauczycielka mogła nie być zachwycona. Ale spójrzmy prawdzie w oczy, ważne było wnętrze, prawda? Wiedza, notatki, rysunki w środku! A nie wymyślna okładka, która po tygodniu i tak wyglądała jak po wojnie.
Uważam, że najważniejsze było wnętrze zeszytu. Treść, notatki, schematy. Oczywiście, jeśli ktoś czuł potrzebę wyrażenia swojej artystycznej duszy na pierwszej stronie, to super! Ale zmuszanie do tego wszystkich? No nie wiem...
I czy naprawdę komuś pamięta się, co było narysowane na jego pierwszej stronie w zeszycie do biologii sprzed dwudziestu lat? Podejrzewam, że większość z nas pamięta jedynie ogólny zarys, jak ta strona mniej więcej wyglądała. A może wcale? No i właśnie!
Typowe motywy
Były pewne klasyki.
Komórka roślinnaz wszystkimi organellami – rysowana na okrągło. Albo model DNA, taki ślimak schodowy. I oczywiście szkielet człowieka, rysowany w uproszczeniu do kości długiej z kółkiem na górze. Te wzory królowały w moich czasach!
A pamiętacie próby narysowania mikroskopu? Zawsze mi to wychodziło jak jakiś dziwny potwór, a nie narzędzie naukowe. Naprawdę podziwiałam tych, którym to wychodziło.
Czy tylko ja miałam wrażenie, że te rysunki na pierwszej stronie to taki trochę test – kto potrafi lepiej kopiować z podręcznika? Gdzie tu kreatywność? Gdzie zabawa?
Koniec końców...
Może to tylko moje dziwne podejście. Może jestem po prostu leniem. Ale uważam, że czas spędzony na rysowaniu idealnej pierwszej strony w zeszycie do biologii, można było spożytkować na... naukę biologii!
No, chyba że naprawdę lubiliście to robić. Wtedy szanuję! Ale jeśli tak jak ja woleliście skupić się na nauce... No cóż, witajcie w klubie. Może powinniśmy założyć stowarzyszenie "Minimalistycznych Pierwszych Stron do Biologii"? Kto się pisze?
I na koniec, małe wyznanie. Czasami, jak miałam naprawdę dobry humor i dużo czasu, to coś tam bazgrałam na tej pierwszej stronie. Ale to były naprawdę rzadkie chwile.
A Wy? Jak wspominacie swoje pierwsze strony w zeszytach do biologii? Czekam na Wasze historie!







