Paluba české Budějovice

Czechy. Piwo. Knedliki. Wiemy. Ale czy wiecie, że istnieje tajemnica w południowych Czechach, która kradnie serca (i żołądki) przyjezdnych? Mówię o České Budějovice, czyli naszym poczciwym Czeskim Budziejowicach. I mam wrażenie, że mam o nich... hm... kontrowersyjną opinię.
Budziejowice: Miasto, które nie wie, czym chce być
Kocham Czechy. Serio. Ale Budziejowice? No cóż... to tak, jakby ktoś wziął wszystkie klisze o czeskim miasteczku i... lekko je odłożył. Mają piękny rynek, to fakt. Otoczony kolorowymi kamienicami, całkiem fotogeniczny. Ale potem idziesz uliczką dalej i... bum! Blok z lat 70. I to nie tak, że mam coś do bloków (sama mieszkam w jednym!), ale... no nie pasuje, prawda?
Wiecie, jak to jest, kiedy poznajecie kogoś, kto jest bardzo miły, ale brakuje mu tego "czegoś"? No właśnie. Budziejowice są miłe. Mają piwo (o tym za chwilę). Mają historię (podobno). Ale czegoś im brakuje. Iskry? Szaleństwa? Nie wiem. Po prostu... są.
Piwo Budějovický Budvar: Mit kontra rzeczywistość
Dobra, porozmawiajmy o słoniu w pokoju, czyli o piwie. Budějovický Budvar. Legenda. Ikona. Podstawa czeskiej tożsamości (no, obok Hradczan i knedlików). I... uważam, że jest... przeciętne.
Tak, wiem! Heretyk! Spalić na stosie! Ale posłuchajcie. Piłem Budvara. Dużo Budvara. W Budziejowicach. I... no co mam powiedzieć? Jest poprawne. Pijalne. Bezpieczne. Ale gdzie te fajerwerki? Gdzie to "wow"? Dla mnie to po prostu kolejne jasne piwo, a lepszych jasnych piw w Czechach jest mnóstwo.
Może to kwestia oczekiwań? Może tak napompowano mi balonik legendy, że spodziewałem się nektaru bogów, a dostałem... no, zwykłe piwo. Dobre piwo, żeby nie było! Ale bez szaleństw.
Inne atrakcje: Czy coś jeszcze tam jest?
Okej, powiedzmy, że piwo nas nie przekonuje. Co jeszcze oferują Budziejowice? No... mają browar (oczywiście). Można go zwiedzić (podobno fajne). Mają muzeum (pewnie ciekawe). Mają park (idealny na spacer). Wszystko jest... takie... poprawne.
Wiecie, czasem lubię miasta z wadami. Z dziwnymi zakątkami, z miejscami, które mają charakter. A Budziejowice są takie... wypolerowane. Trochę jak z katalogu. Ładne, ale bez duszy. Sorry, Budziejowice. To nie Twoja wina. To ja...
Może to kwestia tego, że byłem tam tylko raz? Może potrzebuję więcej czasu? Może po prostu jestem dziwny i mam niestandardowe upodobania?
W każdym razie, na razie, jeśli ktoś mnie pyta o czeskie miasta, które warto odwiedzić, Budziejowice nie są na mojej liście. Wybaczcie!
Ale... może kiedyś wrócę. Może wtedy zakocham się w Budvarze i zmienię zdanie. Może wtedy odkryję ukryte skarby tego miasta. Kto wie? Na razie jednak pozostanę przy swoim – Budziejowice to miasto, które jest... OK. I to, moim zdaniem, jest jego największy problem.
_2.jpg)




