Nowa Era Sprawdziany Klasa 4 Polski
Pamiętacie czasy, kiedy strach przed sprawdzianem paraliżował bardziej niż dentysta? Szczególnie, gdy chodziło o sprawdziany z języka polskiego w Nowej Erze, a dokładniej w klasie 4? O Boże, co to były za emocje!
Kraina "Mitów Greckich" i "Akademii Pana Kleksa"
Klasa 4. To próg, gdzie z beztroskiego świata literowania słówek, wkraczaliśmy w krainę "Mitów Greckich" i "Akademii Pana Kleksa". I nagle, zamiast kolorowych obrazków, czekały na nas... sprawdziany! Nie byle jakie, bo spod ręki Nowej Ery.
Pamiętam jak dziś, koleżankę Anię, która na pytanie o to, kim był Zeus, odpowiedziała: "To taki pan w piżamie, co rzuca piorunami, bo mu się nudzi!". Nauczycielka, pani Kasia, o mało nie spadła z krzesła. Ale kto by tam się przejmował, skoro czekał nas sprawdzian z odmiany rzeczowników przez przypadki?
"Mianownik, Kto? Co?" – Mantra Pokolenia
Mianownik, Dopełniacz, Celownik... Te nazwy brzmiały bardziej jak zaklęcia niż lekcja gramatyki. Zakuwaliśmy na pamięć deklinacje, tworząc rymowanki, żeby zapamiętać te wszystkie "kto? co?", "kogo? czego?".
"Mianownik, kto? co? - Jola pije kakao!".Kreatywność kwitła w obliczu groźby jedynki ze sprawdzianu.
Nie raz, podczas pisania sprawdzianu Nowej Ery, czułam się jak Indiana Jones w labiryncie gramatyki. Co gorsza, pytania były tak sformułowane, że nawet Sokrates by się pogubił! "Uzasadnij, dlaczego Adam Niezgódka nie mógł pogodzić się z faktem, że jego piegi nie były widoczne w ciemności". Serio?
A te dyktanda! Niby miały sprawdzać naszą ortografię, ale tak naprawdę testowały naszą odporność na stres. Pamiętam dyktando o wiewiórce, która wlazła na dąb i zjadła żołędzie. Niby nic trudnego, ale stres robił swoje. W konsekwencji, zamiast wiewiórki, pisałem "wfiórka", a zamiast dębu, "domb". Pani od polskiego miała ubaw.
Humor i Solidarność: Recepta na Sukces (lub Przetrwanie)
Ale wiecie co? Te sprawdziany z polskiego Nowej Ery klasa 4, miały też swoje dobre strony. Uczyły nas solidarności. Jak jeden wiedział, że zbliża się sprawdzian z lektury, to robił ściągi dla całej klasy. Oczywiście, nigdy ich nie używaliśmy! No, może czasami... Ale głównie chodziło o to, żeby wiedzieć, że nie jesteśmy sami w tej walce z polonistycznym Molochem.
Poza tym, te sprawdziany dawały nam mnóstwo okazji do śmiechu. Kto z nas nie opowiadał kawałów o nauczycielce i jej ulubionych sprawdzianach? Kto nie próbował podmienić sprawdzianu kolegi na pustą kartkę? Kto nie marzył o tym, żeby zasnąć na ławce i obudzić się dopiero po sprawdzianie? To były piękne, choć stresujące czasy.
Dziś, patrząc z perspektywy czasu, myślę, że te sprawdziany Nowej Ery w klasie 4, nie były wcale takie złe. Nauczyły nas radzić sobie ze stresem, współpracować z innymi i, co najważniejsze, śmiać się z samych siebie. No i, bądź co bądź, coś tam z tej gramatyki jednak w głowie zostało. A to już coś, prawda?
A Wy, jakie macie wspomnienia związane ze sprawdzianami z polskiego w klasie 4? Podzielcie się! Może wspólnie uda nam się stworzyć kronikę szkolnych (i nie tylko) katastrof gramatycznych?

