Nowa Era Podręcznik Biologia Klasa 6
Pamiętacie Biologię w 6 klasie podstawówki? Ta... w wykonaniu Nowej Ery? No właśnie. Mam wrażenie, że to podręcznik, który albo kochasz, albo... no, cóż, wiesz.
Rośliny, zwierzęta, a może jednak... nuda?
Bądźmy szczerzy. Kto tak naprawdę, będąc w 6 klasie, przejmował się fotosyntezą na tyle, żeby zapamiętać ją na dłużej niż tydzień przed kartkówką? Ręka w górę! No właśnie, cisza. Nie to, żebym namawiał do olewania nauki! Ale czy naprawdę musieliśmy analizować budowę pantofelka tak dogłębnie? Serio? Pantofelka?
Może to tylko ja, ale wydaje mi się, że niektóre rozdziały były pisane w jakimś dziwnym, naukowym żargonie. Jakby autorzy zapomnieli, że piszą dla dzieci, które dopiero uczą się co to komórka. Pamiętam, jak próbowałem wytłumaczyć babci, co to jest chlorofil. Do dziś uważa, że to jakiś rodzaj lekarstwa.
Moja (może trochę niepopularna) opinia:
Uważam, że podręcznik Biologii mógłby być... bardziej interesujący. Mniej szczegółowych diagramów budowy pantofelka, więcej ciekawostek o zwierzętach, które naprawdę nas otaczają. Wiecie, takie "wow, to jest super!" momenty. Albo chociaż więcej zabawnych ilustracji. Bo te, które były... no cóż, nie wywoływały salw śmiechu.
Czy naprawdę musieliśmy wiedzieć o... tym?
Nie zrozumcie mnie źle. Biologia jest fascynująca! Ale czy naprawdę w 6 klasie musieliśmy omawiać cykl rozwojowy motyla z taką dokładnością, że moglibyśmy napisać o nim doktorat? Ja rozumiem, edukacja jest ważna. Ale czasami czułem się, jakbym przygotowywał się do olimpiady biologicznej, a nie do sprawdzianu z układu krwionośnego.
Pamiętam też te wszystkie nazwy łacińskie. Serio, Homo sapiens to rozumiem. Ale po co mi wiedza o nazwie łacińskiej stonogi, skoro i tak będę na nią krzyczał, jak ją zobaczę w łazience? Nie oszukujmy się.
A te wszystkie rysunki! Czasem zastanawiałem się, czy autorzy kiedykolwiek widzieli te zwierzęta na żywo. Bo niektóre wyglądały, jakby były rysowane... no, przez kogoś, kto słabo pamiętał, jak wyglądają zwierzęta. Na przykład te dżdżownice. Straszne.
A jednak coś zapamiętałem!
Oczywiście, nie wszystko było straszne. Pamiętam, że bardzo lubiłem rozdziały o zwierzętach. Szczególnie te o drapieżnikach! I o tym, jak działa nasz organizm. To było całkiem spoko. Tylko szkoda, że te ciekawe rzeczy były poukrywane między tonami nudnych informacji.
Może więc problem nie tkwi w samej Biologii, a w sposobie jej przedstawienia? Może gdyby podręcznik był bardziej interaktywny, zabawny i mniej skupiony na szczegółach, więcej z nas zakochałoby się w tym fascynującym świecie. A tak... no cóż, wielu z nas do dziś ma traumę po spotkaniu z Podręcznikiem Biologii Klasa 6 Nowa Era. Ale hej, przynajmniej wiemy, co to jest pantofelek!
Choć pewnie i tak zapomnimy o tym jutro.



