Grafomotoryka Karty Pracy Do Wydruku

Przyznaję się. Mam słabość. To taka mała, papierowa słabość. Nazywa się: Grafomotoryka Karty Pracy Do Wydruku. Wiem, wiem. To brzmi poważnie, edukacyjnie. Prawie jak jakieś ćwiczenia dla astronautów. A dla mnie to... rozrywka.

Moje dziecko (bezimienne, bo wstyd przyznać) ma tonę zabawek. Kostki, klocki, pluszaki, interaktywne cuda, które chyba same mogłyby pisać magisterkę. Ale co wybiera najczęściej? Bingo! Te małe papierowe potworki, które produkuję jak szalona.

"Unpopular Opinion": Grafomotoryka to Tajna Broń Rodziców

Mam takie "unpopular opinion": Grafomotoryka Karty Pracy Do Wydruku to tajna broń rodziców. Serio. Dajcie mi chwilę, a wam to udowodnię.

Pamiętacie czasy, kiedy trzeba było wymyślać zajęcia, żeby dziecko nie zjadło tapety albo nie pomalowało kota markerem? Teraz drukujesz kilka kreseczek, spiralki i zygzaki. Voila! Pół godziny spokoju. (Oczywiście, nadzorowanego. Nie chcemy, żeby dziecko pomalowało kota flamastrami... *znowu*.)

Tak, wiem, że są opinie, że to przestarzałe. Że powinno się stawiać na kreatywność i swobodną ekspresję. Że "dziecko powinno samo dojść do wszystkiego". Okay, rozumiem. Ale nie oszukujmy się. Czasami mama potrzebuje 15 minut, żeby w spokoju wypić kawę. I wtedy wjeżdżają one. Całe na biało. Karty Pracy.

Spirale, Zygzaki i Kosmiczny Spokój

Mój ulubiony zestaw to te ze spiralami. Nie wiem dlaczego. Może dlatego, że wizualizują mi moje życie. Kręcę się w kółko, sprzątam, gotuję, pracuję, a potem... znowu spirala. Ale w tych kartach te spirale są przynajmniej ładne i kolorowe.

A zygzaki? Idealne, żeby wytrenować precyzję ruchów. Przyznaję, sama czasami lubię sobie pokolorować zygzaczki. To działa jak medytacja. Tylko z markerem.

"A co z kreatywnością?" - zapytacie.

No właśnie! To jest w tym najlepsze. Daję dziecku kartę z zygzakami i mówię: "To góry! Pokoloruj je tak, jak sobie wyobrażasz!". Albo "To droga dla smoka! Jak myślisz, jaki kolor ma ten smok?". Kreatywność wchodzi na wyższy poziom.

Oczywiście, nie demonizujmy. Nie zamierzam wychować dziecka na grafomotorycznym cyborgu. Ale uważam, że odrobina Grafomotoryki Kart Pracy Do Wydruku nikomu nie zaszkodziła. A rodzicom? Z pewnością dała chwilę wytchnienia. I może, tylko może, nauczyła czegoś nowego. Na przykład cierpliwości. Albo tego, jak malować kota, żeby nie wyglądał jak Picasso po ataku epilepsji.

Więc, jeśli kiedykolwiek poczujecie presję, żeby dziecko bawiło się tylko "edukacyjnymi" i "rozwijającymi" zabawkami, pamiętajcie o mnie. O tej wariatce, która kocha Grafomotoryka Karty Pracy Do Wydruku. I która uważa, że to całkiem niezły sposób na spędzenie popołudnia. Zwłaszcza, kiedy na zewnątrz pada deszcz, a w domu szaleje mały potwór z markerem w ręku.

Może i jestem w mniejszości, ale ja tam swoje kreseczki i zygzaki kocham! A wy?