Dziennik Elektroniczny Sp 20 Wrocław

No dobra, przyznaję się. Mam pewną słabość. Coś, co może wywołać uśmiech politowania na twarzach niektórych rodziców. Chodzi o... Dziennik Elektroniczny Sp 20 Wrocław. Tak, wiem, to brzmi banalnie.
Dziennik? Serio?
No właśnie! Serio! Ale posłuchajcie mnie przez chwilę. Bo wiecie, to nie jest tak, że go kocham miłością bezgraniczną. To raczej... tolerancja podszyta nutą ironii i szczyptą rozbawienia. Pomyślcie o tym jak o dziwnym związku, w którym trwamy od lat.
Bo powiedzmy sobie szczerze: kto naprawdę lubi logować się do tego systemu? Kto czeka z wypiekami na twarzy, żeby sprawdzić, co tam nowego nawywijała jego pociecha? No dobra, może babcie tak mają. Ale my, rodzice w wirze codzienności? Raczej nie.
Co tam dzisiaj w Dzienniku?
Ale właśnie! To "co tam dzisiaj" jest kluczowe. Bo przyznaję, że czasem, kiedy mam chwilę, zerkam. I co widzę? Oceny. No jasne, to jest to, co powinno być najważniejsze. Ale! Widzę też komentarze. "Uczeń aktywny na lekcji". Albo: "Należy popracować nad koncentracją". O, i mój ulubiony: "Zbyt rozmowny". Brzmi znajomo? Pewnie! To jest esencja życia dziecka w pigułce!
I wiecie co? Wtedy, nagle, ten Dziennik Elektroniczny przestaje być tylko listą cyferek. Staje się oknem na świat mojego dziecka. Widzę, jak odbiera go nauczyciel. Widzę, z czym ma problem. Widzę, gdzie błyszczy. A to już coś.
Oczywiście, system mógłby być bardziej intuicyjny. Mógłby nie zawieszać się w najmniej odpowiednim momencie. Mógłby mieć lepszy design. Ale umówmy się, nic nie jest idealne. Szczególnie w edukacji.
Moja "Unpopular Opinion"
I tu dochodzimy do sedna. Do mojej "unpopular opinion". Uważam, że narzekanie na Dziennik Elektroniczny jest trochę jak narzekanie na korki w mieście. Wiadomo, że są wkurzające. Wiadomo, że marnują nasz czas. Ale... w pewnym sensie są nieuniknione. Są częścią życia. A Dziennik? No cóż, jest częścią życia szkolnego naszych dzieci.
A może nawet, w głębi duszy, trochę go potrzebujemy? Bo gdzie indziej mielibyśmy w łatwy sposób sprawdzić te oceny i usprawiedliwić nieobecności? (Dobra, żartuję... trochę.)
No i spójrzmy prawdzie w oczy: ile czasu byśmy stracili na dzwonienie do szkoły i wypytywanie o wszystko?
"Proszę pani, a jak tam z tą kartkówką z historii?"Lepiej chyba jednak zerknąć do Dziennika, prawda?
Więc tak, mam słabość do Dziennika Elektronicznego Sp 20 Wrocław. Słabość podszytą ironią, ale jednak. Bo w tej cyfrowej rzeczywistości, w tym natłoku informacji, to on, skromny Dziennik, daje mi namiastkę kontroli nad tym, co dzieje się w życiu mojego dziecka. A to, jak by na to nie patrzeć, jest bezcenne.
A teraz, pozwólcie, że sprawdzę, czy syn odrobił lekcje... Oczywiście, zajrzę do Dziennika. ;)







