Co Zrobić żeby Pies Nie Czuł Cieczki

Ach, cieczka! Ten czas w życiu każdej suczki, kiedy spokój domowego ogniska zostaje wystawiony na próbę. I nie mówię tu tylko o naszej pupilce, która nagle zaczyna się dziwnie zachowywać. Mówię o wszystkich psach w okolicy, które nagle postanawiają zorganizować pod naszymi oknami serenadę. I o nas, właścicielach, którzy czujemy się jak strażnicy twierdzy, pilnujący, żeby żaden amant nie przedarł się przez nasze wały obronne. No więc, co zrobić, żeby pies nie czuł cieczki?
Opcja numer 1: Ignorancja Błogosławiona
Moja pierwsza propozycja jest może trochę kontrowersyjna. Trochę... Bardzo kontrowersyjna. Może nawet narażę się wszystkim miłośnikom zwierząt, ale... a co powiecie na to, żeby po prostu zignorować cieczkę? No dobrze, nie dosłownie. Nie chodzi o to, żeby zostawić suczkę samą sobie. Ale... czy naprawdę musimy panikować, gdy tylko zobaczymy pierwszą kropelkę?
Moje (bardzo) niepopularne zdanie
Słuchajcie, psy mają instynkt. To natura. Natura stworzyła cieczkę, i natura wie, co z nią zrobić. Może trochę dramatyzuję, ale serio – czy nie przesadzamy czasami z naszym nadmiernym kontrolowaniem wszystkiego? Może wystarczy po prostu zapewnić suczce bezpieczne, komfortowe miejsce, dużo czułości i... patrzeć co się stanie?
Oczywiście, trzeba zachować ostrożność! Wyjścia na smyczy, unikanie parków, gdzie roi się od samców – to oczywiste. Ale poza tym... może warto po prostu odpuścić? Może pies, który czuje, że nie jest traktowany jak bomba zegarowa, łatwiej zniesie ten czas? Zaryzykuję stwierdzenie, że mniej stresu dla ciebie, mniej stresu dla psa.
Opcja numer 2: Technologie Przyszłości (Prawie)
Dobra, rozumiem, że opcja "ignorancja" nie przekonuje. Może jesteście bardziej praktyczni. Może lubicie gadżety. W takim razie mam coś dla was! Słyszeliście o sprayach neutralizujących zapach cieczki?
Tak, tak, wiem, brzmi jak z filmu science-fiction. Ale podobno działają! Spryskujesz suczkę, i magicznie żaden pies w promieniu kilometra nie wyczuwa, że zbliża się ten czas. Brzmi zbyt pięknie, żeby było prawdziwe? Pewnie tak. Ale hej, zawsze warto spróbować! Pamiętajcie tylko o konsultacji z weterynarzem.
Opcja numer 3: Totalna Izolacja
Okej, opcje "lajtowe" nie wchodzą w grę. Potrzebujecie planu totalnej izolacji. Rozumiem. W takim razie, przygotujcie się na: szczelne zasłony w oknach, brak spacerów (chyba że o 3 nad ranem), i ciągłe patrolowanie terenu.
To rozwiązanie jest skuteczne, ale... no właśnie, ale. Pamiętajcie, że pies to stworzenie społeczne. Zamknięcie go w domu na kilka tygodni, odcięcie od wszelkich bodźców, może mieć negatywny wpływ na jego psychikę. Zastanówcie się, czy gra jest warta świeczki. Może jednak warto rozważyć inne opcje?
Opcja numer 4: (Najmniej) Popularna: Sterylizacja
No i na koniec, opcja, o której wszyscy myślą, ale nikt nie chce o niej głośno mówić. Sterylizacja. Tak, wiem, kontrowersyjna. Dla jednych to akt okrucieństwa, dla innych – odpowiedzialna decyzja. Nie będę wchodzić w moralne aspekty. Powiem tylko tyle: sterylizacja eliminuje cieczkę. Koniec, kropka. Zero stresu, zero serenad pod oknami.
Decyzja o sterylizacji to indywidualna sprawa każdego właściciela. Zanim ją podejmiesz, porozmawiaj z weterynarzem, dowiedz się wszystkiego o zaletach i wadach, i posłuchaj swojego serca.
A co ja bym zrobiła? Prawdopodobnie wybrałabym kombinację opcji numer 1 i numer 2. Trochę ignorancji, trochę sprayu. I dużo, dużo cierpliwości. Bo przecież, koniec końców, chodzi o to, żeby nasz pies był szczęśliwy, prawda?





