Dzisiaj znowu o efekcie niehalo (konkretnie o profesjonalnym wizerunku), ale na początek wyjaśnienie: kiedy piszę o wizerunkowych usterkach, nie krytykuję ciebie – sam popełniałem gorsze. Nie mam dobrego gustu, nie jestem wzrokowcem, dzieciństwo spędziłem w PRL, gdzie niebo było kwadratowe, jedzenie z cementu, a w sklepach z ubraniami można było ekranizować Rok 1984. Rzeczy bezgustne uczyłem się odróżniać od gustownych jak grzyby trujące od jadalnych: niepewnie i z poczuciem, że o popełnionym błędzie dowiem się dopiero wtedy, kiedy będzie za późno.
(Najdłuższy nawias świata: weźmy moją pierwszą wizytówkę, która była epicką erupcją efektu niehalo. Nie mam już ani jednej, ale niestety pamiętam je dobrze. Jako student wszedłem do kanciapy z wizytówkami, wybrałem sobie tło (błękitne niebo z białymi chmurkami), facet wpisał moje dane i przeszliśmy przez listę czcionek, żeby znaleźć taką, która najlepiej odda naturę młodego, otwartego, przyjaznego i ciekawego świata chłopaka. Czcionek było sporo, ale w pewnej chwili uznałem, że to będzie to – i wybrałem gotycką czcionkę Fraktur.
W latach dziewięćdziesiątych nie używało się skrótu WTF, nie było też memu Co ja pacze, więc nie wiem, jak ludzie sobie radzili, patrząc na moje wizytówki. Wiem tylko, że jeśli efekt niehalo jest jak czerwone światełko w umyśle klienta (nie chcemy, żeby się na nasz widok zapalało, ale takich światełek są w głowie setki: może akurat to klient zignoruje? może go w ogóle nie zauważy?), to moja wizytówka rodem z III Rzeszy była niczym czerwona latarnia przymocowana do dzwonu alarmowego wielkości beczki po kapuście.
Gdybym mógł porozmawiać ze sobą z przeszłości jak ten człowiek, chętnie zapytałbym, dlaczego postanowiłem przedstawić się światu w formie napisów końcowych z filmu Leni Riefenstahl. Jak mogłem nie zauważyć, że moja wizytówka jest zachęcająca jak kontener z napisem “UWAGA LARWY OBCYCH”? Skąd przyszło mi do głowy, że nic tak nie pasuje do puchatego kumulusa jak pismo gotyckie? Pewnie się nigdy nie dowiem…
Koniec nawiasu).
Co jest przydługim wstępem do oczywistego stwierdzenia: rzeczy piękne otaczają cię przyjemną poświatą efektu halo; rzeczy szpetne dają efekt niehalo. Nie odkrywam Ameryki, ale dla porządku:
KRÓTKA CHECKLISTA
Jeśli nie jesteś wzrokowcem, przez chwilę pomyśl jak wzrokowiec. Hmm. Wiesz co, jeśli nie jesteś wzrokowcem, może lepiej znajdź zaufanego wzrokowca i zapytaj:
- Czy twoje ubranie wygląda profesjonalnie?
- Popatrz na swoją torbę i odpowiedz sobie, co raczej zrobisz na widok takiej torby leżącej na lotnisku: zaalarmujesz saperów czy spróbujesz ją świsnąć?
- Czy twój niezbędnik tłumacza (notes, podkładka do notowania, długopis) lepiej pasuje do architekta, czy do magazyniera?
- Czy twoje CV ma stonowany, profesjonalny wygląd?
- Jeśli masz stronę internetową, czy jej projekt jest spójny i wygląda profesjonalnie?
- Wysyłając email (z nieobciachowego adresu!), pewnie korzystasz z domyślnych ustawień czcionki i koloru, i bardzo dobrze. Ale jeśli używasz własnych ustawień albo tła, czy to wygląda profesjonalnie i pasuje do siebie?
- Czy twoje wizytówki (tak, tak – nadal się ich używa) są ładne i pomysłowe, jak np. te?
- Czy twoje zdjęcia na LinkedIn i ProZ są dobrej jakości i jesteś na nich w profesjonalnym stroju?
- (A także: jeżeli twój profil na fejsbuku jest dostępny dla wszystkich, wejdź do ustawień prywatności i zamknij go na cztery spusty. Mam świadomość, że zmienianie ustawień prywatności na fejsbuku przypomina zabawę w ciepło-zimno, w której zamiast “ciepło” albo “zimno” mówią nam “pomidor”, ale nie poddawaj się. Do dzieła.)
Wiem, że to wszystko wiesz, ale. Okej?
No i powtórzę: nawet jeśli nie wszystko jest jak trzeba, uśmiechnij się. Wszystko zdążysz poprawić, a idę o zakład, że przynajmniej twój aktualny wizerunek nie wygląda jak alegoria zwycięstwa nazizmu nad światem.
(c) Piotr Szymczak 2012
Jako wzrokowiec muszę przyznać, że razi mnie trochę to, że wszystkie polskie znaki są kursywą.
Mnie też… Wiem, że jest ten problem w Firefoksie, ale jeszcze go nie rozwiązałem.