Dzisiaj o technice zwiększającej wydajność pracy: technice Pomodoro, którą opracował Francesco Cirillo.
Jak wie każdy tłumacz, czasem trudno wysiedzieć przy tłumaczeniu. Kiedy praca idzie gładko, umysł potrafi zapaść w przyjemny trans, ale kiedy mamy przed sobą wiele godzin pracy i w dodatku trafiamy na zagwozdkę, każdy pretekst będzie dobry, żeby sobie zrobić przerwę. Gdy umysł ma do wyboru: czy myśleć, jak przetłumaczyć “współczynnik tarcia posuwistego”, czy zajrzeć na fejsa, nie zawsze dokona wyboru heroicznego, a wtedy czas szybko zaczyna przeciekać przez palce.
Jednak sytuacja nie jest beznadziejna. Jak wiemy z filmów, nic tak nie pomaga się skupić jak tykający zegar, najlepiej podłączony kolorowymi kablami do sporej paczki (przynajmniej jeszcze nie widziałem filmu, w którym bohater na taki widok wyciągnąłby ajfona i odpalił Angry Birds). Na tej życiowej prawdzie Francesco Cirillo oparł sprytny trik zwiększający produktywność. W opracowanej przez siebie technice Pomodoro zamiast bomby zegarowej użył kuchennego minutnika w kształcie pomidora, ale zasada jest podobna.
Idea techniki Cirillo opiera się na organizacji pracy w blokach. Zamiast zakładać, że będziesz murem tkwić nad tłumaczeniem cztery godziny (ha ha), z góry planujesz pracę w krótkich blokach po 25 minut. Zaczynając taki blok, nakręcasz minutnik na 25 minut i do dzieła. Kiedy zadzwoni, robisz 5 minut przerwy i wracasz do pracy na kolejne 25 minut. Każdy taki okres to jeden “pomidor” (pomodoro).
Odpowiednie minutniki można znaleźć w internecie, na przykład tutaj albo tutaj (chociaż ten wygląda, jakby go zrobił projektant Łady Samary). Cirillo zaleca używanie w pracy prawdziwego minutnika – może dlatego, że jego tykanie dodatkowo dopinguje nas do pracy, może dlatego, że sprzedaje je za $$$ na swojej stronie internetowej, któż to może wiedzieć. Jednak nawet bez odgłosu tykania technika Pomodoro ma kilka zalet:
-
Jest efektywna: „pomidory” tylko wydają się krótkie: w 25 minut da się przetłumaczyć sporo tekstu, a głupio się odrywać, wiedząc, że wkrótce i tak przerwa;
-
regularne przerwy na przeciągnięcie się dobrze robią plecom…
-
…oraz rękom…
-
…oraz mózgowi;
- pomaga uniknąć monotonii – pracując nad kilkoma tekstami, na jednego pomidora możesz się dla odmiany przerzucić się na inny tekst i z powrotem – prosty trik psychologiczny, a działa;
- tykanie, zwłaszcza pod koniec bloku, rzeczywiście daje wrażenie wyścigu z czasem i samym sobą (“Muszę się uwijać, ten kabelek sam się nie przetnie!”)
Jednak przede wszystkim technika pomaga planować pracę, bo pomodoro staje się wygodną jednostką czasu: „Teraz dwa pomidory tłumaczenia, potem jeden na uporządkowanie księgowości, jeden na rozwój zawodowy i znowu dwa na tłumaczenie”. Kiedy wiesz, kiedy coś skończyć i wrócić do tłumaczenia, plan dnia staje się mniej rozlazły i bardziej wydajny. Epicki soundtrack do swojego życia musisz sobie zapewnić samodzielnie. To jak, pomidorka?
(c) Piotr Szymczak 2012; źródło obrazu: sergioz / 123RF.com
Dopiero co ‘odkryłem’ tego bloga. Bardzo mi się podoba! Mnóstwo rzeczowych i życiowych podpowiedzi -jak dobrze i efektywnie pracować nad tłumaczeniami. Thx for tips! 🙂
Dzięki 🙂
[…] w trakcie pracy albo nauki masz problem z rozproszeniami, a z jakiegoś powodu nie odpowiada ci ta metoda na zwiększenie produktywności, może spróbuj innego sposobu – czasami najprostsze są […]
Bardzo dobrze czyta się tego bloga. Rewelacja jak dla mnie. Dziękuję – w jednym miejscu tyle wartościowych porad.
Pozdrawiam z Nebraski.
Bardzo dziękuję i pozdrawiam!
Parę dni temu odkryłam bloga i już wiem, że będę stałym gościem – “lekkie pióro”, przydatne rady – rewelacja! A technika “pomidorowa” to coś dla mnie, właśnie zamierzam nastawić swojego pierwszego pomidora i mam nadzieję, że skończy się raz na zawsze odrywanie się od roboty, by “na sekunkę” zerknąć na ulubione blogi i szatańskiego fejsa. Jak się sprawdzi, polecę do sklepu po prawdziwy minutnik 🙂 Pozdrawiam!
Dzięki!
Dla mnie zasada najgorsza możliwa: nic mnie tak nie rozwala, jak presja czasu.
Ponadto, tłumaczenia tak mnie zawsze wciągają, że potrafię siedzieć dziesięć godzin bez przerwy, nie czując upływającego czasu:)
Gratuluję, mając taki flow , jesteś w gronie szczęśliwców, którzy nie muszą się martwić o spadki koncentracji i motywacji. Oczywiście każda technika może być świetna dla jednych, a uciążliwa dla innych.