- Na pewno mieszka w tym bloku. Prawie na pewno. W którym mieszkaniu? Trudno to w sumie opisać, takie normalne mieszkanie. Chyba miało balkon, ale nie jestem pewien. (Zdjęcie: Kevin Dooley via Foter.com)
W dzisiejszym wpisie trochę sobie pofolguję i napiszę nie o rzeczach czysto praktycznych, ale o wrażliwości językowej w tłumaczeniu.
Wrażliwość językowa kojarzy się przede wszystkim z literaturą, ale wymaga jej nie tylko tłumaczenie literackie. W każdym tłumaczeniu trzeba sobie zadać pytanie: co takiego kryje się w tekście? Czy nie ma w nim rzeczy, których nie zauważam na pierwszy rzut oka, ale na drugi albo na siódmy widzę je wyraźnie i już nie mogę ich nie zauważać? Często mówimy, że tłumaczenie musi wiernie oddawać znaczenie tekstu. Ale czym jest znaczenie, które trzeba w tym celu wyłuskać i zrozumieć? Gdzie go szukać?
Można na początek udzielić odpowiedzi najprostszej: w treści wyrazów. Noc to czas między zachodem i wschodem słońca. Okno to otwór między tobą i żywiołami. Ojciec to człowiek między tobą i spadkiem. Ale jeśli treść wyrazów wyjaśnia wszystko, skąd bierze się różnica między tymi dwoma fragmentami?
Fragment 1
W świetle błyskawicy ujrzałem ojca mego w rozwianej bieliźnie, jak ze straszliwym przekleństwem wylewał potężnym chlustem w okno zawartość nocnika w noc szumiącą jak muszla. (Bruno Schulz, Sklepy cynamonowe)
Zdanie jest mocne – od razu widać, że byle kto go nie napisał. Ale skąd bierze się jego literacka siła? Na pewno nie z samej treści wyrazów. Nie powiesz mi, że właściwie to samo można wyrazić tak:
Fragment 2
W nocy była burza. Nagle błysnęło i zobaczyłem ojca stojącego w nocnej koszuli, jak zaklął siarczyście i energicznym ruchem wylał zawartość nocnika za okno. Przez otwarte okno usłyszałem szum wiatru.
Te dwa fragmenty różnią się od siebie niczym noc szumiąca jak muszla od zawartości nocnika właśnie dlatego, że znaczenie może mieszkać w wielu miejsach. W drugim fragmencie nie zmieniłem podstawowej treści wyrazów, jednak amputowałem oryginałowi trzy niezbędne do życia organy (może więcej; przy takich obrażeniach jeden organ w tę czy w tamtą to mała różnica).
UWAGA: Jeżeli uważasz, że Fragment 1 i Fragment 2 to w zasadzie jedno i to samo, podnieś ręce do góry i zrób trzy kroki do tyłu, nie wykonując gwałtownych ruchów. Dobrze. Teraz powoli połóż klawiaturę na ziemi i pchnij ją nogą w moją stronę. POWIEDZIAŁEM POWOLI!
O co mi chodzi? Zauważ, że w oryginalnym tekście (Fragment 1) dzieje się o wiele więcej, niż sam opis sytuacji. Owszem, mamy przedstawienie pewnej sceny (w burzliwą noc ojciec, klnąc, wylewa za okno zawartość nocnika).
Ale mamy zarazem pewne nacechowanie stylistyczne: użyte zostają niespotykane słowa i obrazy, które kojarzą się z potęgą i mocą. Ojciec ma rozwianą przez wiatr bieliznę (jak prorok Eliasz), miota straszliwe przekleństwa (jak Jeremiasz), jego chlust jest “potężny” – ten rejestr stylistyczny przesuwa nas w stronę starożytnych herosów i biblijnych proroków. Jeśli w tłumaczeniu oddamy samą czynność wylewania czegoś z nocnika, ale nie zasygnalizujemy tego gromowładnego majestatu, czytelnik nigdy nie zrozumie, jak patriarchalną, mityczną figurą jest Ojciec u Schulza (na postać Ojca oczywiście silnie wpłynęła u Schulza myśl Freuda). Jedyne, co zrozumiemy z Fragmentu 2, to dlaczego Schulz całe życie kombinował, jak by tu wyjechać z Drohobycza do Paryża czy Warszawy, gdzie miałby dostęp do waterklozetów i galerii sztuki (w tej kolejności).
Po trzecie, zauważ dźwiękonaśladowcze efekty tego fragmentu. Język polski zawiera wiele szeleszczących głosek szczelinowych: rozmowa Polaków zawsze brzmi trochę jak jazda na nartach. Ale zauważ, że ten fragment jest wyjątkowo bogaty w takie efekty, nawet jak na polszczyznę:
W świetle błyskawicy ujrzałem ojca mego w rozwianej bieliźnie, jak ze straszliwym przekleństwem wylewał potężnym chlustem w okno zawartość nocnika w noc szumiącą jak muszla.
Skąd – po co – tyle tu szelestów i chlustów? U innego pisarza moglibyśmy uznać, że to przypadek, zbieg okoliczności, ale nie u Schulza. Schulz starannie konstruował takie zwroty jak “przez przestronne ich echa” (łapiesz? przez– + przes-, ich + ech- – mamy tu kawałek o echach, w którym pojawiają się dwa echa). Inaczej mówiąc, we Fragmencie 1 nie mamy do czynienia z efektami dźwiękowymi użytymi ot, tak sobie – są one użyte świadomie, dla podkreślenia natury sceny. Jakiej sceny? Oczywiście sceny nocnej burzy i wichury – pełnej szelestów, chrzęstów, skrzypień i chlustów.
Dobry tłumacz wychwyci i odda w tłumaczeniu każde z tych znaczeń – zauważy w tekście nie tylko las, ale i każde drzewo z osobna.
Oczywiście te aspekty – stylistyczne nacechowanie, efekty dźwiękonaśladowcze – to nie jedyne kryjówki znaczenia. Słowo “tekst” pochodzi od łacińskiego słowa textilis, tzn. “tkany” – tak jak tkaniny możemy oceniać i klasyfikować na podstawie pochodzenia, koloru, faktury, przeznaczenia i tak dalej, i tak dalej, tak i w tekstach dodatkowe warstwy znaczenia mogą zależeć od formy albo gramatyki, mogą się kryć w użytej aluzji literackiej albo odniesieniach kulturowych, i tak dalej i tak dalej. Ale dużo by o tym opowiadać, więc może tylko na deser, dla czystej przyjemności, ładne tłumaczenie tego fragmentu na język angielski (tłumaczył John Curran Davies):
In a flash of lightning, I caught a glimpse of my father in his billowing underclothes, and how, with a terrible curse and a mighty swish through the casement, he tossed the contents of his chamber pot out into the night, which roared as if in a seashell.
(c) Piotr Szymczak 2013
Leave a Reply