Jak pisałem, umysł w kilka sekund formułuje pierwsze wrażenia i lubi, żeby były spójne. Dlatego trzeba zadbać o drobiazgi, które niepotrzebnie generują efekt niehalo. Dzisiaj o pierwszym błędzie, który popełniają niektórzy początkujący tłumacze: obciachowym adresie mailowym.
Twój profesjonalny adres emailowy identyfikuje cię imieniem i nazwiskiem. Niestety, często adresy emailowe ciągną się za nami od liceum – skoro wszyscy znajomi mają mój stary adres, szkoda zawracać sobie głowę jego zmienianiem. BŁĄD.
Adres emailowy wymyślony przez nastolatka jest jak tatuaż na późnej emeryturze: kiedyś to był uroczy motylek, a na stare lata patrzysz w lustro i zastanawiasz się, co to do cholery takiego. Obciachowy email z liceum zachowaj, żeby mieć kontakt ze starymi znajomymi, ale na potrzeby zawodowe wyrób sobie nowy. Licealne adresy mailowe tak pasują do rynku pracy jak sami licealiści.
Co to obciachowy email? Otóż email najczęściej generuje efekt niehalo w trzech polach. Czy twój jest chlubnym wyjątkiem?
1. Login
Czy twój login to imię i nazwisko? Prawidłowa odpowiedź brzmi TAK. Jeśli nie (albo jeśli to nie twoje imię i nazwisko), masz problem.
Idealnie adres email to nie miejsce na cyfry. Zdarzają się nazwiska typu Anna Kowalska, kiedy system zaproponuje ci login anna.kowalska23332152, ale nie poddawaj się bez walki. Spróbuj napisać razem (annakowalska), spróbuj z kropką (anna.kowalska) albo kreską (anna-kowalska). Jeśli lubisz styl retro, może być nawet z podkreślnikiem (anna_kowalska). Spróbuj odwrócić kolejność, dodać drugie imię, albo znaleźć mniej popularnego dostawcę email.
Może być ciężko, ale cokolwiek zrobisz, imię i nazwisko (nawet jeśli dodasz do niego cyfry), będzie lepsze niż login dowcipny/tajemniczy/poetycki. Pamiętaj: imię i nazwisko. Chcesz być tłumaczem czy didżejem?
Zapomnij o loginach przaśnych w stylu “stokrotka”, “kufel” czy “jajajakberety”. Zapomnij o wyrafinowanych w stylu “veryblue”, “eleukinesis” czy “vitabrevis”. Twój login jest wizytówką, a nie fragmentem tekstu, który odszyfrowują bohaterowie powieści Dana Browna.
2. Domena
Czy twoja domena jest płatna? Prawidłowa odpowiedź brzmi TAK. Jeśli używasz darmowego konta, masz problem.
Tak jak w nieruchomościach liczą się głównie trzy rzeczy (lokalizacja, lokalizacja i lokalizacja), w adresie email również liczy się dostawca usługi. Darmowe adresy w stylu hotmail.com, wp.pl czy onet.pl są warte tyle, ile za nie płacisz. Są obciachowe, do twojej korespondencji doklejane są reklamy, nad którymi nie masz kontroli – słowem, u klienta zapala się czerwone światełko. Skoro ci szkoda 4 zł miesięcznie na płatne konto email z rozsądną domeną i dobrą jakością zabezpieczeń, twoja profesjonalność staje pod znakiem zapytania (uwaga: wyjątkiem w świecie darmowych domen jest gmail.com – choć darmowe, adresy na gmailu są odbierane jako w miarę w porządku).
Droższą, ale dobrą opcją jest własna domena – jeśli masz adres w stylu poczta@imienazwisko.com, widać, że podchodzisz do siebie poważnie.
3. Pole nadawcy
Wyślij do siebie emaila. Jeśli w skrzynce pojawił się email od ciebie opisany imieniem i nazwiskiem, wszystko jest w porządku.
Jeśli pojawił się email opisany jako wiadomość od Świętego Mikołaja, Kufla3455 albo Umieram.gdzie.kawa, masz problem. Załóż kapelusz z szerokim rondem, spakuj bat i maczetę, i wyruszaj do menu ustawień konta. Indiana Jones kontra Święty Mikołaj: Decydujące starcie. Pokaż Świętemu Mikołajowi, gdzie jego miejsce. Wróć z tarczą lub na tarczy.
(c) Piotr Szymczak 2012; źródło obrazu: seasons / 123RF
Leave a Reply