Tłumaczenie tekstu z tematyki, o której nie masz pojęcia, jest jak wyjaśnianie komuś przez telefon, jak ma zawiązać węzeł bramszotowy. Możesz się starać, mówić powoli i po dobroci albo krzyczeć i grozić – i tak się nawet nie dowiesz, jak wyszło (i wolisz nie wiedzieć).
Specjalistyczna wiedza stanowi barierę nie tylko językową. To także kwestia znajomości branży i przyjętych w niej praktyk czy skrótów myślowych, wiedza o zachodzących w branży zmianach, kontekst aktualnych wydarzeń i tak dalej. Oczywiście można się naprędce do zlecenia doszkolić – poszukać informacji w Internecie, pogmerać w słownikach – ale kiedy się poruszamy się po nieznanym gruncie, tłumaczenie będzie zawierało przeinaczenia. Co ciekawe (używam tu słowa “ciekawe” w sensie “dość przerażające”), ani tłumacz, ani klient mogą nie mieć pojęcia, co i gdzie zostało zepsute w przekładzie.
Właśnie dlatego tłumacze tak często podają na swoich stronach internetowych, jaką branżą się zajmują. Również agencje tłumaczeniowe, które mają w bazach danych kontakty do tysięcy tłumaczy, nie zlecają tłumaczenia umowy o prowadzenie badania klinicznego specjalistce od inżynierii lądowej: biura tłumaczeń zawsze proszą kandydatów o podanie pól specjalizacji.
(W zależności od kwestionariusza takich pól bywa do wyboru kilkadziesiąt, choć równie dobrze mogłyby ich być setki – same dziedziny prawa można wymieniać dziesiątkami. Nawet w obrębie jednej dziedziny nie da się wiedzieć wszystkiego. Można mieć w małym palcu terminologię prawa papierów wartościowych, a ugrzęznąć w prostym tekście dotyczącym prawa Unii Europejskiej albo prawa karnego.)
Dlatego nie przejmuj się, jeśli możesz zaznaczyć tylko jedno albo dwa pola. Dobry tłumacz – jak każdy solidny fachowiec – zna się na niewielu rzeczach, ale porządnie. Słowo „specjalizacja” pochodzi od słowa specere, czyli „patrzeć” – a nie da się patrzeć na wszystko na raz.
Jaką więc specjalizację wybrać? Przede wszystkim są pewne specjalizacje – konie pociągowe. W tych dziedzinach regularnie generowane są teksty wymagające tłumaczenia – dopóki w gospodarce tli się życie, zawsze przyda się znajomość prawa zobowiązań, a konkretnie umiejętność tłumaczenia umów handlowych i cywilno-prawnych. Solidnym źródłem zleceń może być prawo spółek handlowych – zagraniczni inwestorzy potrzebują tłumaczeń umów spółek czy protokołów. Przydają się podstawy rachunkowości – w każdej spółce regularnie powstają bilanse i sprawozdania biegłych księgowych z ich badania. Taka miękka specjalizacja (znajomość podstaw prawa, rachunkowości, informatyki itd.) zawsze się przydaje, ale trzeba pamiętać, że kiedy wiesz coś, co wiedzą wszyscy, nie wiesz nic. Im mniej specjalistyczną masz wiedzę, tym łatwiej będzie cię zastąpić albo wygryźć niższą ceną.
Odpowiedzią jest twarda specjalizacja w węższej dziedzinie. Taka wiedza jest cenna: jeśli potrafisz zrozumieć i przetłumaczyć opinię prawną dotyczącą postępowania naprawczego albo kartę charakterystyki niebezpiecznej substancji chemicznej, ktoś gdzieś doda twój numer do ulubionych kontaktów w telefonie. Jednak takich gospodarczych nisz jest wiele. Istnieją dosłownie tysiące obszarów: który wybrać?
Jeśli nie jesteś specjalistką w żadnej dziedzinie – piszę “jeśli”, bo bardzo w cenie są tłumacze po studiach niejęzykowych, którzy mają konkretne wykształcenie kierunkowe i doświadczenie zawodowe – pewnie spodziewasz się, że powiem coś w rodzaju: Przy wyborze pola specjalizacji kieruj się zainteresowaniami. Nie ma sensu robić czegoś, co cię nie kręci. Jeśli ktoś lubi własną pracę, to tak jakby nie przepracował w życiu ani jednego dnia – i tak dalej.
Jednak wybór specjalizacji tylko pod kątem własnych zainteresowań to ryzyko, że być może rzeczywiście nie przepracujesz w życiu ani jednego dnia, bo nie znajdziesz klienta, który potrzebowałby twoich wirtuozerskich tłumaczeń z dziedziny budowy instrumentów ludowych albo technik poezji eksperymentalnej.
Pole specjalizacji należy dobierać pod kątem popytu i dostępu do informacji. Dlatego w pewnym sensie twarda specjalizacja wybiera ciebie, a nie odwrotnie. Kolega pracuje w firmie produkującej farby i potrzebuje tłumaczenia materiałów szkoleniowych, masz znajomą, która regularnie pisze artykuły naukowe na temat trakcji tramwajowej i prosi o pomoc w ich tłumaczeniu, pracujesz w firmie, która zajmuje się dystrybucją przetworów – takie kontakty do naturalny punkt wyjścia dla tłumacza. Nie tylko masz gotową niszę i rynek zbytu na twoje usługi, ale też klient, który cię zna, więc nie tylko zaakceptuje pracę niekoniecznie najwyższej jakości, ale nawet pomoże ci zrozumieć, o co chodzi w tekście i jak się co mówi fachowym językiem.
A pasja? Jak już pisałem, w pracy lepiej szukaj satysfakcji z własnego wysokiego poziomu. Szkoda marnować porządną pasję na pracę zawodową!
(c) Piotr Szymczak 2013; źródło obrazka: Przewodnik Żeglarski.
Super artykuł i przydatne rady. Dzięki!