Dzisiaj jest 6 maja i Stany Zjednoczone nawet nie wiedzą, że właśnie obchodzą święto dobroczyńcy ludzkości, który miliony ludzi wyrwał kalectwu i śmierci: prezydent Ronald Reagan specjalną proklamacją ogłosił 6 maja mianem “Jonas Salk Day”, zachęcając Amerykanów do czczenia dokonań tego wielkiego lekarza i badacza. Dzisiaj kiedy wpisujemy do wyszukiwarki na stronie CNN słowo “Salk”, otrzymujemy odpowiedź: “Did you mean: silk?”
Inaczej wyglądało to w 1955 roku, kiedy w kwietniu Jonas Salk ogłosił, że opracowana przez niego szczepionka jest bezpieczna i w 97% przypadków chroni dzieci przed najgorszą zmorą powojennej medycyny – chorobą Heinego-Medina. Natychmiast zapanowała fiesta: ludzie czcili Salka minutą ciszy, biciem w kościelne dzwony, salwami armatnimi i wyciem fabrycznych syren. Zamykano szkoły i sklepy, a ludzie spełniali toasty, przytulali dzieciarnię i uśmiechali się do nieznajomych. Świat przestał być bezradny w walce z chorobą, która w samej Ameryce zabijała tysiące i paraliżowała dziesiątki tysięcy ludzi rocznie, zwłaszcza dzieci.
Wszystko to bardzo inspirujące, ale dla mnie najbardziej inspirująca w całej historii jest postawa Salka. Był dość młodym lekarzem, kiedy powierzono mu kierownictwo laboratorium oraz ogromne kwoty na badania. Było jasne, że zbadanie szczepów wirusa i opracowanie szczepionki będzie wymagać morderczo żmudnej i powtarzalnej dłubaniny. Jednak Jonas Salk na drugą szalę rzucił najpotężniejszą broń ludzkości: zacięcie.
W Księdze Rodzaju Jahwe każe Abrahamowi wyjść z namiotu i spojrzeć w niebo: “Wejrzyj na niebo, a zlicz gwiazdy, jeśli możesz” (przekład Wujka). Dla mnie symbolem osiągnięć ludzkości jest to, że te gwiazdy zliczyliśmy. Mało tego – na niebie widać gołym okiem około 2000 gwiazd, więc przy dobrej organizacji pracy ich zliczenie zajęłoby może niecałą godzinę. Dr. Jonas Salk przez ponad dwa lata pracował nad swoją szczepionką siedem dni w tygodniu po szesnaście godzin dziennie. Przez ten czas mógłby policzyć wszystkie gwiazdy na niebie w tę i we w tę dziesiątki tysięcy razy – na szczęście wolał uratować ludzkość od polio. To się nazywa zacięcie i prawdziwa inspiracja.
Dzisiejszy wpis dedykuję wszystkim ofiarom polio i ich rodzinom, nauczycielom i opiekunom, a w szczególności Janinie Ochojskiej, która pomimo choroby potrafiła stać się Niezniszczalną Machiną Zajebistości jako prezeska-założycielka Polskiej Akcji Humanitarnej.
(c) Piotr Szymczak 2013; źródło obrazka: Wikipedia
Leave a Reply