Dawno nie pisałem, co tam słychać w Programie Apollo, a tymczasem minął termin egzaminu w Warszawie. Niestety, pechowo nałożył mi się na ten sam dzień wyjazd z miasta. Jednak nie chcę zrobić z gęby cholewy, dlatego walka trwa – zapisałem się na nieco późniejszy egzamin w Krakowie, który odbędzie się 15 i 16. lutego w Goethe-Institut Krakau.
Jednak już dzisiaj będę odrobinę krakau, bo choć przez ostatnie tygodnie włożyłem wiele czasu i pracy w naukę niemieckiego, jest kilka problemów, na które nie ma łatwej recepty. Po pierwsze często kładę się na stosunkowo prostych pytaniach gramatycznych. Mając niewiele czasu na naukę, z góry postawiłem na uczenie się trudniejszych związków frazeologicznych, za to mam luki dotyczące podstaw, stąd regularnie potykam się na prostych pytaniach w stylu “jaki tu powinien być przedimek w celowniku”. Irytuje mnie to, ale w tydzień nie zdążę wiele z tym zrobić.
Drugi problem polega na tym, że jako samouk nadal mam zerowe doświadczenie z rozmawianiem i pisaniem po niemiecku. A ponieważ rozmowa i pisanie/gramatyka to połowa egzaminu, pod względem oceny nie mogę liczyć na zbyt wiele.
Ale tym wszystkim tak bardzo się nie przejmuję – dla mnie w ogóle zdanie tego egzaminu jeszcze trzy miesiące temu wydawałoby się kompletnym science-fiction. Jeśli coś mnie martwi, to to, że zamiast obejrzeć motywujący wyczyn moi studenci i czytelnicy bloga tylko się zdemotywują…
Za to bardzo ciekawym i pozytywnym doświadczeniem jest dla mnie uczenie się nowego języka obcego. Bardzo mi to pomaga w pracy nauczyciela akademickiego. Zdążyłem już zapomnieć, jak wygląda (i jak frustrujące bywa) uczenie się języka, więc teraz mam odczucie, że nabrałem większej tolerancji dla studentów (studenci mogą mieć inne odczucie). Przy okazji odkrywałem i praktykowałem ciekawe metody nauki, o których na pewno napiszę już niedługo na blogu!
(c) Piotr Szymczak 2013
Leave a Reply