Uwaga – dzisiejszy wpis ma świdryliard megabitów. Jeśli czytasz to w telefonie i płacisz za przesył danych, lepiej zostaw sobie lekturę do czasu, aż się dosiądziesz do stałego łącza. Dostałem wyniki mojego egzaminu! (tutaj wyjaśnienie, o co w ogóle chodzi, sugerowany podkład muzyczny tutaj).
Czy zdałem Goethe-Zertifikat B2?
Czy dostałem piątkę?
Czy mam w tej chwili ochotę wstawiać zdjęcie tego kota do wszystkiego, cokolwiek napiszę do końca życia?
O matko, jak ja się cieszę, że mam to już za sobą. Przez tydzień po egzaminie nawet nie spojrzałem na niemiecki: poprzednich kilkanaście tygodni spędziłem jak w gorączce, ucząc się niemieckiego w każdej wolnej chwili i przy pomocy każdej znanej mi technologii. Mimo wszystko zwątpiłem, że dostanę sehr gut, kiedy na ustnym trafiłem do pary z dziewczyną świetnie mówiącą po niemiecku, która płynnie wypowiadała się przez cztery minuty na temat problemów świata współczesnego, a po niej miałem się produkować ja.
Pro Tip: Wiesz, że egzamin nie poszedł idealnie, kiedy na koniec prowadzący nie mówi Danke! tylko Ist das alles?
Ale tak czy inaczej, zdałem, dostałem sehr gut i dla mnie ten wynik to niesamowita frajda. Kiedy sobie przypominam swój żałosny poziom z niemieckiego na 12 tygodni przed egzaminem (patrz tutaj), nie mogę uwierzyć, że mi się udało. Uroczyście skreślam pierwszy cel z mojej listy na 2013 rok i zapraszam do lektury wywiadu na temat moich wrażeń!
Piotrze, gratulacje – od niemal zera do B2 w trzy miesiące! Jak się teraz czujesz?
Nas interesuje ale także, jakie uczucie jest to, się po jeden i dwudziestu latach niemieckiej składni od nowa uczyć?
Dość często pisałeś na blogu o swoich wrażeniach z przygotowań. Jak sobie wyobrażałeś reakcje czytelników na wpisy o twoim zuchwałym planie?
A tak z perspektywy czasu – jak twoim zdaniem czytelnicy rzeczywiście reagowali na te wpisy?
Pierwotnie zakład ze studentami mówił tylko tyle, że masz w ogóle zdać, ale podobno uznałeś, że to będzie za mało inspirujące i dałeś na bloga ten wpis – przyznasz, że trochę brawurowy. Jak wyobrażałeś sobie wtedy ten egzamin?
Jednak z tego, co pisałeś, pod koniec opadły cię wątpliwości. Jak sobie wyobrażałeś swój egzamin, jadąc porannym pociągiem do Krakowa?
Wiem, że sporo nerwów kosztowała cię zwłaszcza część ustna. Jakie to było uczucie, trafić do pary z dziewczyną przygotowaną jak Wehrmacht w trzydziestym dziewiątym?
Na szczęście miałeś też asa w rękawie. Jak poszło rozumienie ze słuchu?
Niezła huśtawka nastrojów… Czekanie na wynik musiało być psychicznie wyczerpujące?
Masz w ręku Goethe-Zertifikat B2, chociaż trzy miesiące temu nie umiałeś sklecić dwóch zdań po niemiecku. Do czego porównałbyś swoje postępy?
No to teraz co, za trzy miesiące B2 z Diplôme d’études en langue française?
Dzięki za wywiad. Ale już na koniec – przyznaj się, wszystkie te pytania wymyśliłeś sam!
(c) Piotr Szymczak 2013
I jeszcze ostatnie słowo: jak to ja, cały czas mam poczucie, że to niemożliwe, że pewnie pewnie doszło do pomyłki, np. komisja egzaminacyjna przypadkowo zamieniła wyniki i gdzieś w Krakowie jakiś nieszczęśnik patrzy na swój wynik, kręci głową i myśli sobie, “Un-fucking-möglich!” – ale dzisiaj myślę o tym tylko jedno:
Brawo,
naprawdę serdecznie gratuluję! 🙂
[…] [Dopisek 1 marca 2013: Jak to się wszystko skończyło] […]
Gratuluję i podziwiam umiejętność szybkiego uczenia się! 🙂
Gratulacje Panie Piotrze! Dziękuję za niesamowitą motywację do pracy!
Serdeczne dzięki dla obu Pań Paulin, i trzymam kciuki za Wasz egzamin 😉
[…] projekt Apollo zakończył się sukcesem, warto byłoby sobie wyznaczyć jakiś nowy, wariacki plan inspiracyjny. Chodzi mi coś po głowie, […]
[…] kilka razy, że bardzo mi pomogły przy wariackim uczeniu się do certyfikatu z niemieckiego (przeżyjmy to jeszcze raz), ale jeszcze bardziej cenię je za to, co zrobiły dla mojej angielszczyzny. Oczywiście już […]